na naszych rękach wywołuje grymas obrzydzenia u każdego kto odważy się na nią spojrzeć. Łącznie z lekarką i nami samymi. Ale jest już dużo lepiej. Wżarte ślady zbielały, krostki zanikają, miejsca naznaczone chorobą nie swędzą już tak bardzo.
Adasia dłoń wraca do normy. Mój okrąglutki ślad przypomina tarczę zegarka, i nawet we właściwym dla zegarka miejscu jest umiejscowiony. Wystarczyłoby dorysować pasek i wskazówki. Nie ma tego złego.
Ewa
U… a gdzie się nabawiliście tego paskudztwa?