jest już półnastolatkiem. Jedynka z przodu od soboty.
Urodziny obchodziliśmy dwuetepowo.
W sobotę zaproszeni koledzy.
W tym roku zgodziłam się na 4. Dwóch nie przyszło co nas bardzo zasmuciło i zdziwiło. Ale przeboleliśmy, a chłopacy nawet tylko w trójkę narobili mnóstwo hałasu. Mieli torcik, szwedzki stół, a do dyspozycji pokój Adasia, kuchnie, przedpokój…no i łazienkę ma się rozumieć. Duży pokój kazałam omijać co im się prawie udawało. Zabawą, która przebiła wszystkie inne było bieganie po ciemnych pomieszczeniach z latarkami.
W niedzielę rodzina.
Tort z bakaliowca, a na nim świeczki i ognisty wulkan. Jak zwykle rozmowy przy stole, zdjęcia, biadolenie teścia przy którym pokładałam się ze śmiechu. Nie miałam balonów, bo w sobotę chłopcy przekłuli wszystkie szpilkami, więc wymyśliłam inny wystrój pokoju. Powycinałam dużo różowych serc, które zawiesiliśmy na jednym z kwiatów doniczkowych.
Lista prezentów:
Komplet do ping – ponga (o 9:00 rano w sobotę pocztą priorytetową od Magdy i Rafała.. zaskoczenie totalne)
Kolejna część Harrego Pottera (od rodziców 🙂
Łuk i strzała (od Damianka – prawie wszystkie strzały zostały połamane już w sobotę)
Gra planszowa Bingo (od Arka…jeszcze nie przetestowana)
Gra komputerowa ( od Ani i Darka … z cycatą kobietą na okładce)
Bluza z kapturem (od dziadków… nie czerwona)
Krótkofalówki i długopis (od dziadków… jestem uwiązana, zdarzyło mi się siedzieć z krótkofalówką w ubikacji)
Kasa, kasa (od prababć)
Mój 10 – latek waży 26 kg (o zgrozo), mierzy 140 cm (prawie, prawie), nosi buty w rozmiarze 35 (przynajmniej takie są jego nowe adidasy). Nadal biega po domu na golasa przed kąpielą (tak jak wczoraj – przyszedł do mnie nagusieńki aby mi pokazać odciśniętą na stopie skarpetę), lubi natkę pietruszki (serwuję mu taką jako dodatek na kolację z tekstem – i coś dla krówki), ma własne zdanie jeśli chodzi o kolor bluzki czy fason czapki, jak chodzi to się buja, nie pali. To w skrócie. Mogłabym o nim pisać bez końca.
zrobiłam corce w czerwcu mała impreske na ogrodzie -nie ma słów aby pzrekazac jak sie dzieciaczki bawiły /ponad 10 sztuk!!/
:)))
podobnie cos jak u Ciebie -ani jeden balon sie nie uratował:)))
fajny facet z niego wyrośnie, na bank:)
Pewnie każda mama mogłaby tak pisać i pisać… :))
mamuśka;)
Znam to. :))
Jak słodko … : )
Mmmm… : )
Jak milusio… : )
Hihi…(!)
Pozdrawiam bardzo cieplutko…
Buziaki…
Milusiej nocki i milusiego dnia… : )
Ewa to pisz, bo bardzo miło się tego słucha
Mnie się wydaje, że Adaś bardzo często się wkrada do tego bloga, do Twoich notek … i miło się czyta te historie …:)
szczesliwa matka :-))
nie mam w sobie tych uczuc, nie wiem czy bede kiedykolwiek miala… dla mnie to niepojete, choc oczywiscie szanuje.
nie pisz prosze bo zaczynam miec ochote na posiadanie dziecka a troche za mlody jestem i moja 2 polowa sie nie zdgodzi 🙂