A jak to często bywa, szkolenie, poza celem czysto informacyjnym, realizowało cel integracyjno – wypoczynkowy. Panowie i jedna pani wygrzewali się na słońcu nie stroniąc od orzeźwiających napojów. Uczestnicy szkolenia trafili na wspaniałą, nie jesienną pogodę, więc szkoda aby taka dobroczynność aury nie została doceniona.
Ośrodek nad Zalewem Koronowskim znam i ja. Tam wybraliśmy się pierwszy raz jako para. Zamierzaliśmy nocować w namiocie rozbitym przy ogrodzeniu Ośrodka. Niestety, po pierwszej nocy, mrówki i strażnik wykurzyli nas stamtąd skutecznie. W ośrodku przebywali w tym samym czasie, rodzice Maćka z jego siostrą. Zajmowali pokój trzyosobowy. Przygarnęli nas do siebie oddając do użytku jedno łóżko. Do tej pory nie rozumiem ich bardzo tolerancyjnego postępowania. 🙂 Oni w trójkę na 2 łóżkach, a Maciek z obcą w końcu dziewczyną, w tym samym pokoju, na 3 łóżku. Znali mnie wcześniej, wiedzieli, że możemy przyjechać, ale taki stosunek do całej sytuacji mógłby zaskoczyć bardziej konserwatywnych. Spędziliśmy w Ośrodku wspaniały tydzień. Lasy, jagody, spacery, pieszczoty, wycieczki rowerowe, piękna pogoda i świetliki wieczorami. Podobno, tradycyjnie, obraziłam się na Maćka bez powodu w trakcie pobytu. Nie pamiętam. 🙂
Kilka zdjęć okolic Ośrodka. Tak szkolił się Maciek. 🙂
Domek dla wędkarzy.
Wieczorny widok z pomostu
Dzienny widok na Zalew – mój faworyt wśród całej serii zdjęć
I nowy kolega Maćka – najprawdopodobniej abstynent
Przepiękna okolica… .
Rozmarzyłam się 🙂
tak, przepiękna, tylko że ja widzę tylko białe plamy – zdjęć nie ma ! 🙂
jaki ladne miejsce.. nastrojowe… az sie chce…
A kolega jaki sympatyczny!
Zawsze Rafałowi wypominam,że nie bierze mnie na szkolenia:D
Szkolenie? W takim miejscu? NO, no, tylko pozazdrościć
mój faworyt to też „dzienny widok na Zalew”:-))
… piękne zdjęcia, a kolega rzeczywiście abstynent ;-)))
Tolerancyjni rodzice to jeszcze nic. Ja kilka lat temu zaskoczyłam sie tolerancyjnością swoich dziadków. Przyjechalismy z R. do nich do sanatorium w odwiedziny, a babcia połozyła nas razem i to na dodatek w osobnym pokoju. Bylismy nieźle zaskoczeni i jakoś tak głupio sie czuliśmy…
a moim faworytem jest zdecydownie numer 1, ładne zdjęcie
ładne miejsce
jako stała bywalczyni szkoleń wiem, że czasem na miejsce w ogóle nie zwraca się uwagi …choćby było najpiekniejsze
co innego gdy wspomnienia przenikają 🙂
Mnie zdecydowanie podoba sie domek dla wekarzy:)
a takiej okolicy to ja tez bym sie mogla szkolic 😛
faktycznie ładne miejsce, co do rodziców potrafią czasem zaskoczyć.