pogodzić się ze śmiercią osoby bliskiej. Jeśli to babcia lub dziadek, łatwiej wytłumaczyć sobie, że to naturalna kolej rzeczy – mimo, że boli. Ale gdy umiera ktoś młody…dziecko…
Maciek wychował się na wsi. Do któregoś roku życia w zasadzie tam mieszkał i zajmowała się nim babcia. Gdy poszedł do szkoły to przynajmniej wszystkie wakacje, ferie zimowe, spędzał na wsi. Jego babci zawsze mówi, że urodziła sześcioro dzieci, ale wychowała siedmioro. I to prawda. Może właśnie dzięki temu wychowaniu jest jaki jest i tak bardzo różni się od swojego ojca. Na wsi, poza babcią, mieszka Maćka ciocia – chrzestna. Maciek jest/był bardzo zżyty z jej dziećmi, a szczególnie z dwiema siostrami. Byli w podobnym wieku więc wspólnych tematów nie brakowało.
W któreś ferie zimowe, dziewczynki miały pojechać razem z Maćka mamą do Legnicy. Spakowały się. Mama nocowała u babci, dziewczynki w swoim domu. Umówiły się na rano. Ale nie dotarły na miejsce, bo już nigdy się nie obudziły. Zaczadzone usnęły, a nad ranem znaleziono w pokoiku dwa trupy. Spał z nimi jeszcze kuzyn, który żył po tym wydarzeniu kilka dni. Maciek też tam miał być, ale nie dotarł na wieś z powodu śniegu.
Widziałam zdjęcia z pogrzebu i je obie, spuchnięte w trumnach. Tłum ludzi. Rozpacz. Miały odpowiednio: Edyta – 13, Marlena – 15 lat. To była straszna tragedia, o której na pewno nie uda się zapomnieć. Maciek był wtedy w wieku Edyty i przeżył to bardzo. Dokładnie pamięta fragment piosenki Beatlesów, jakiego słuchał w momencie, w którym do jego pokoju wszedł ojciec z tą tragiczną wiadomością. Bardzo często słyszę z ust teściowej różne opowieści na temat dziewczynek. Edytka to…Marlenka tamto…A gdyby żyły… Właśnie dziś minęła 20 rocznica ich śmierci.
Nie potrafię, nie chę nawet wyobrazić sobie tego, co czuli ich bliscy tamtego ranka. I później. A nawet teraz.
:/
Przykro, chociaż nie od dziś wiadomo, że człowiek może umrzeć także w sposób inny, niż naturalny. Moja kuzynka bawiła się kiedyś w wieszanie… i skończyła się zabawa.
ano…trudno
ano…trudno
to najgorsze, co się może bliskim przytrafić…..
po czyms takim życie zmienia się nieodwracalnie
tydzien przed swietami ,nasza mloda w taki walsnie sposob odpłynełaby od nas..
nawet nie chce myslec co by bylo gdyby…
tfu tfu tfu
:((((
i brak słów by oddać, to co czuli.. iczują wciąz na pewno:(
Najgorsza rzecz na świecie to pochować własne dziecko…
ja tylko nie rozumiem po co ludzie robiązdjecia na pogrzebach..
Reszty zaden komentarz nie naprawi
sytuacja straszna…. straszna tym bardziej ze moze dotknąc kazdego z nas lub nasze dzieci…. tylko błagac los zeby chronił je od bycia w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie……
bardzo smutne:(((