nic przeciwko walentynkom. Lubię wszelkie okazje, które dają możliwość podarowania czegoś od siebie. Oczywiście można obdarowywać i bez okazji, ale w zwyczajnym życiu nie zawsze pamięta się o takich drobiazgach. Pewnie, że szkoda…
Rano czekały na nas lizaki w kształcie serduszek. Maciek zostawił je na stole w kuchni. Oba zjadł Adaś. 🙂 Po powrocie z Torunia uraczył nas jeszcze wielkimi, piernikowymi sercami w czekoladzie. Pewnie oba zjem ja. 🙂 Adaś otrzymał ode mnie portret Małysza, który narysowałam własnoręcznie, a Maciek wyciągnął ze skrzynki kopertę z ogromnym sercem, wyciętym z gazet. Dzięki posklejaniu wielu kartek, serce miało ponad metr wysokości – ledwo zmieściłam je w kopercie. 🙂 W tym roku dziewczyny nie obdarowały Adasia walentynkami. Zresztą i on żadnej kobietki nie wyróżnił. Ale ja dostałam buziaka ! Wieczorem zjedliśmy kolację przy świeczkach. Pomysł bardzo spodobał się Adasiowi, który potem wziął jedną ze świeczek i oglądał telewizję przy jej blasku. W całym domu było ciemno, tylko te świeczki… Czasem nie potrzeba wiele…
2005-02-16 13:30
A jednak Adaś dostał walentynkę! Spóźnioną ale za to z takim wyznaniem miłosnym, że ho ho :)Przypuszcza, że od Marleny. Znowu !
jak dla mnie takie swieto moze nie istniec:)
my tez wieczor spedzilismy przy swiecach i nastrojowej muzyczce
ahh te walentynki 😉
nie lubie
Sympatycznie :-)))).
hum… lubię sobie porozstawiać świeczki w domu bez okazji, zgasić światło, włączyć ogień i już. A najlepiej taka ciepluchna kąpiel w winogronowej piance, ze świeczkami obok, ajaj, miło :]
🙂
Ja nie lubię tego „plastikowego” święta a jednak kupiłam z tej okazji dla P. bokserki. On mi przyniósł wielkiego lizaka z napisem „Love” (kiczowaty, ale fajny) i poszliśmy na kolacje.
Świeczki w domu uwielbiam. Niestety wszystko jest na drugi dzień „owoskowane”.
świeczki pasują do kompieli gdy jest strasznie strasznie ciemno
Przyznam szczerze,że chciałabym aby tyle ciepła było w rodzinie którą i ja kiedyś stworzę, pełną nieznacznych ale tak ważnych gestów.
ja walntynek nie obchodze. Za to prezent kupiłam sobie sama- spodnice i bluzke.
A świeczki- mam na ich punkcie bizka i palę codziennie wieczorem:))
U nas sie jakos walentynki nie przyjely i wcale nie cierpie z tego powodu.Chyba za starzy juz jestesmy:)
Ale zawsze jest jakas okazja,zeby wspolnie swietowac.