przypadły w tym roku idealnie w Święta. Bo Adaś urodził się 27 marca o godzinie 2 w nocy. Było nawet prawdopodobne, że i Kaśka pojawi się na świecie w tym dniu, ale chyba się jej nie spieszy, bo jak widać postanowiła poczekać do kwietnia. Musieliśmy zorganizować urodziny przed Świętami. Najpierw w czwartek koledzy, potem w sobotę rodzina. Kolegów zaprosił trzech i na szczęście wszyscy przyszli, rodzinka też nie zawiodła i mimo przedświątecznego szaleństwa, stawiła się na przyjęcie prawie w komplecie. Atrakcją tych urodzin była wizyta w klubie bilardowym, do którego Adaś zaprosił kolegów (pod opieką i za kasę Maćka :)). Poza tym solenizant wraz z Kacprem posikali się ze śmiechu o czym dowiedziałam się po chłopięcej imprezie. Przyczyną śmiechu były mistrzowskie piardnięcia, które serwowali sobie nawzajem. Uwierzyłam w tę wersję, bo pokój, po zabawie, trzeba było solidnie przewietrzyć. 🙂
Adaś to ten NASTOLATEK 🙂 pierwszy z lewej:

Faceci to dopiero mają zabawy 🙂
przystojniacha:)
ucałuj go ode mnie i pożycz wszystkiego najlepszego :))
mojego czeka to w grudniu 😉
dobrze ze na wietrzeniu sie skończyło, mogło być o wieeeeele gorzej!
nie wiedzieli czym ryzykowali łobuziaki;)
a ja własnie jem śniedanie 😉
mojego brata urodziny dzis przypadły na Wielki czwartek, a urodził się w Wielki Piątek
Heh … Dzieci to mają pomysły :))