obniżyliśmy łóżeczko bo się nam panna rozbrykała. Co chwila jest na brzuchu i podnosi się na wyprostowanych rękach zapuszczając żurawia ponad szczebelki. Albo pupą balansuje w powietrzu trzymając głowę między ramionami. Takie barany to nawet u Adasia pamiętam, a pamięć kiepską mam. Łóżeczko aż się buja pod wpływem jej akrobacji. I upodobała sobie spanie na brzuchu chociaż jeszcze do niedawna leżenie w tej pozycji bardzo ją złościło. Posadzona siedzi umiejętnie, bawiąc się podetkniętymi zabawkami. Lubi pudełka papierowe po lekach, plastikowe po kremach, butelki plastikowe, worki i gazety. Trzeba bardzo uważać aby nic z tego nie nadgryzła. W zasadzie wciąż ma coś w raczkach, a zjedzenie zupy wymaga kilku rekwizytów którymi się zajmuje w trakcie. Lubi leżeć na dywanie (cały dzień mamy w pokoju barłóg – czyli kołdrę rozłożoną na dywanie tak, aby Kasia mogła swobodnie sobie na niej fikać). Dużo mówi, wciąż słychać ba-ba-ba…ma-ma-ma…ma-me…i wszelakie kombinacje tych sylab. Prycha, buczy, pufa, skrzeczy. Wyciąga rączki gdy sugeruję je chęć podniesienia do góry. Piszczy gdy zabieram jej coś, czym była akurat była zajęta. Woli zupkę z mięsem niż z jajkiem. Zdarza się, że kilkakrotnie, celowo upuszcza podawany cierpliwie przedmiot patrząc jak rzucany spada na podłogę. Pięknie się cieszy gdy widzi kogoś z nas, a na wygłupy Adasia reaguje wręcz histerycznym śmiechem. Jej stopy śmierdziuchy mogłabym wąchać przez pół dnia, a drugie pół – dotykać delikatnych włosków na głowie. Wczoraj Kasia skończyła 7 miesięcy.
I muszę coś o Adasiu. Bo mnie zadziwia. Nie żeby chciał z wózkiem spacerować, przewijać, usypiać. Nie. Ale on naprawdę się Kasią interesuje. Martwi nawet. Uważa aby nic złego się jej nie stało do tego stopnia, że potrafi pouczyć babcię o niestosowności zostawiania Kasi samej w leżaczku i zabrania małej do swojego łóżka dla bezpieczeństwa. A już w rozśmieszaniu siostry to jest mistrzem nad mistrzami. Nie ma w nim złośliwości, a raczej zainteresowanie rozwojem takiego małego dziecka. Wiem, że czasem mu trochę smutno, że robi coś po to, aby zwrócić naszą uwagę. Czasem trudno mi poświęcić jego sprawom tyle czasu ile powinnam. Staram się, ale….np. ostatnio wieczorem zasnęłam na podłodze gdy streszczał mi lekturę. 😉 Ale robił to tak szczegółowo! 😉 Kocham go bardzo. Nie wiem jak to zrobiliśmy, ale mamy naprawdę fajnego syna.
Dzięki Tobie powoli zaczynam wierzyć, że można tak żyć…że życie może być piękne, pełne miłości i dobroci.Masz fantastyczną rodzinę, jesteś szczęśliwa…Mam nadzieję, że mnie też to kiedyś spotka… :*
ahhh i ohhhh :-))
Macie cudowne dzieci i Kasia taka cudowna i piękna i Adaś taki odpowiedzialny. mmmmmm
Wspaniale, radośnie – BOSKO !!!
:-)))))))
świetne te wasze dzieciaczki!!:)))
dobrze, że się interesuje małą gorzej jak by była zazdrosny
Kiedy jest miłość, wszystko można, przede wszystkim takie fajne Dzieci mieć ;-)**
a jednka Adas w sercu, u Ciebie ,jest na pierwszym miejscu:)))
starszy brat to marzenie wielu dziewczyn 😉
a jeszcze taaaaki to już rewelacja 🙂
…Wzruszyłaś mnie…
ta… Kasia to szczęściara. Jak byłam mała to prosiłam mamę „urodź mi starszego brata” 😉
Kaśka rośnie jak na drożdzach, a jak nam kładziono na logopedii do głowy to rozwój mowy ma prawidłowy.
Adaśka należy Kaśce zazdrosić.
o takie same tłuściutkie fałdeczki w nadgarstkach, jak G. miała 🙂 A syn naprawdę imponująco dorosły… 🙂
Patrzę na Twoje Malutką…i robi mi sie żal, ze moje Smoki już duże. Nigdy nie przypuszczałam, że tak szybko czas może płynąc, i że malutka Smoczyca, która dopiero co spacerowała z misiem-pacynką chwiejnym kroczkiem po wiślanych wałach, teraz podbiera mi kosmetyki. I to umiejetnie, bestia jedna;)
Łap każdą chwilkę. Ale…Ty to przeciez doskonale wiesz:)
Milo: hmm..
Banan: no bosko, a co!
Thernity: co tam będę zaprzeczać..
Ikea: dobrze, dobrze
Hey-mama: miłość powiadasz… 😉
B: hmm…na pewno ma w nim miejsce szczególne 🙂
Ala: też mi się taki marzył 😉
Soleil: 😉
Waryjatka: hehe…no, ja też chciałam…i mam młodszą siostrę 😉
Mortella: a dzięki za fachowe uwagi
MG: a ty chcesz drugą córkę…zastanów się 😉
Liskaa: łapię, łapię 😉