wyjazdem nad morze byłam na przedstawieniu „Sceny miłosne” kończącym sezon 2005/2006 w naszym Teatrze. Myślałam, że to będzie coś wyjątkowego. Coś, co da widzom kopa na wakacje. Albo rozbawi do łez, albo wzruszy na maxa, albo sprowokuje do głębszych przemyśleń. Nic z tego. Wynudziłam się totalnie, a razem ze mną koleżanka i babcia. Aktorzy: Gabriela Frycz (tak, tak, córka tego Frycza) i Grzegorz Matysik przedstawili zlepek powiązanych, zazębiających się scenek, w których mówili o miłości, marzeniach, zazdrości, nienawiści, aktorstwie. Ona biegała na bosaka w lekkiej sukience bez stanika (hura! ale ma małe cycki), on różnie – był nawet tylko w bokserkach i podkoszulku (ale ma bebzuno). Siadali na scenie, na krzesłach, na wnoszonym i wynoszonym stole. Kucali, ganiali się, przewracali, dotykali, mijali. To była sztuka Schaeffera, a ja zaśmiałam się raz, zadumałam może trzy razy, a resztę czasu starałam się zrozumieć o co im chodzi. Co chcą mi powiedzieć, z czym pozostawić po spektaklu. Niewiele wyniosłam poza kawałkiem czekolady wciśniętym mi przez babcię w dłoń, w trakcie sztuki. Za głupia jestem na takie awangardowe przedstawienia.
Aha. Gabriela to chyba całkiem udany materiał na aktorkę. Dobrze się jej słuchało. Ma mocny głos i fajnie nim operuje. No ale jak się ma takiego tatę..
A czekolada nie rozpuscila sie?
Tak na marginesie, to mi się wydaje, że małe cycki też mają swoje zalety 😉
Przykładowo: w ramach dbania o kondycję dużo skakałam w okresie studenckim na skakance i raz mi moje wielce biuściasta koleżanka powiedziała, że ona skacząc na skakance bez biustonosza (co ja mogłam uczynić bez problemu) chyba wybiłaby sobie zęby 😉
Wiesz co? Jesteś dobrym materiałem na recenzentkę :))Nie gniewaj się że przytoczyłam twoje slowa. Ale fakt faktem,że twoje recenzje książek czy spektakli teatralnych są bardzo dobre. Wiem wszystko co powinnam wiedzieć na dany temat a zarazem nie zdradzasz szczegółów. Pozostawiasz to ewentualnym czytelnikom, bądź widzom. No a ja :> przynajmniej wiem co w świecie sztuki słychać. Pozdrawiam.
co to jest bebcośtam?
oj tak wybrałabym się do teatru
B-m: nie, nie było gorąco, a czekolada była w pazłotku 😉
orka: tak na marginesie to nie miałam wyjścia – musiałam je zaakceptować 😉
kamytchek: tyle komplementów…muszę się z tym oswoić 😉
MG: bebzuno = wielki brzuch
ikea: wiec zrób to!