że w naszym Teatrze odbywają się Turnieje Poezji Śpiewanej. W tym roku po raz piętnasty. Rok temu nie mogliśmy iść na Finał Turnieju – Kasia była zbyt mała aby ją z kimś zostawić, ale tym razem się udało. Teściowa zgodziła się przyjść wieczorem, wykąpać, nakarmić małą i posiedzieć u nas do późna.
Do Teatru przyjechaliśmy przed czasem więc mogłam przyjrzeć się młodym ludziom biorącym udział w tegorocznym przeglądzie. Wyróżniały ich identyfikatory na szyjach i ten szczególny błysk w oczach, dziwna poetyczność w ruchach. Przed Finałem organizowane były dla nich warsztaty prowadzone przez panią Elę Zapendowską, mieli imprezy integracyjne więc było widać, że są zżyci, że zdążyli się dobrze poznać i polubić.
Imprezę prowadził pan Andrzej Poniedzielski. Z charakterystyczną dla siebie „brawurą” i jak sam określił – bagiennym wyrazem twarzy – tworzył zabawne, nostalgiczne, filozoficzne „wstawki” pomiędzy występami finalistów. Rzewna blondyna, ciepła w czerwonej bluzce, zakochana w PC długowłosa, sztywny niby Hoffman, mocna Tekieli i ten chłopak z gitarą, który otrzymał nagrodę publiczności. I inni. O rany. Co za uczta! Rzeczywiście, laureat publiczności zrobił i na nas największe wrażenie. Wstępował z zespołem, z braćmi właściwie. Jak oni grali! I co ciekawe, gdy potem dziękował za wyróżnienie, to jego głos wydawał się cichy i nieśmiały, ale za to gdy śpiewał…ech.
Udało się zarezerwować miejsca w pierwszym rzędzie na balkonie. Z dobrym widokiem i ogromnymi pajęczynami na wyciągnięcie ręki. 😉
Na deser, po części oficjalnej, wystąpił zespół Voo Voo. Nie wiedziałam, że perkusista jest Włocławianinem. Zespół – młodzieżowy, grający muzykę lekką i przyjemną – jak określił na początku koncertu Wojciech Waglewski – dał czadu. Kaskada dźwięków przede wszystkim. Myślałam, że saksofonista wyzionie ducha i straci dech, a sporych rozmiarów perkusista wzniesie się pod sufit. Młodzi ludzie śpiewali na całe gardło razem z wokalistą. Tuż obok mnie. Ja już tak nie potrafię, ale z przyjemnością obserwowałam ich zaangażowanie.
Było wspaniale. Jak zresztą na każdym tego typu koncercie, w którym miałam możliwość uczestniczyć.
Większość zdjęć robiłam bez lampy błyskowej, więc ich jakość jest dyskusyjna. 😉
Jak to dobrze,ze Ty piszesz o tym co sie dzieje na SWIECIE 🙂
jestem wiec na bierzaco:)
ja uwielbiam Voo Voo
Bardzo fajne zdjęcia 🙂
Wrażenia pewnie fajniejsze. Pozdrawiam serdecznie :-)**
sie sluchalo kiedys voo voo… 😉
„Myślałam, że saksofonista wyzionie ducha i straci dech” – to się dopiero nazywa pasja :))
Za Voo Voo nie przepadam, ale z szacunkiem chylę czoła przed Waglewskim – swietnym muzykiem.
b: moja droga, to u ciebie, w Krakowie jest dopiero Świat..szkoda, że tak mało o nim piszesz 🙂
missja: słuchaj więc teraz – w ciąży, a Ewunia też ten zespół polubi…
blue-woman: i ja pozdrawiam…zakochaną 😉
sarahh: i się przestało słuchać?
orka: tak, grał z pasją, cudnie
mały: myślę, że podobałoby się i tobie…bo muzyki tam było pod dostatkiem