I w mojej skrzynce pracowej, jak co miesiąc, wylądowała wiadomość o obciążeniu za rozmowy telefoniczne. A po chwili zabrzmiał aparat na biurku – to pani Ula (nieco już starszawa choć niezmiennie kruczoczarna, uszminkowana i energiczna telefonistka), która w zastępstwie pana Maćka informację przesłała.
– Pani Ewo! Dotarło? Bo ja pierwszy raz to robię, jestem taka podniecona jak nie wiem!! – zaszczebiotała radośnie
Przesłanie wiadomości mailowych może być jeszcze dla kogoś wyzwaniem?! 😉
A ja już nie pamiętam nawet mojego pierwszego razu.
Ewa
Pamiętam jaka przejęta byłam pierwszy raz na chacie. Chyba ze sto lat temu.
a ja dokladnie pamietam ,kto pierwszy przyslal mi meila z ..bloga:)
trudno uwierzyć, że kiedyś tej drogi nie było 😉
pamiętam zdobywanie pierwszego adresu mailowego na studiach. uczelniany admin poczty był półbogiem, który ileś tygodni po złożeniu podania przyznał adres i się można było chwalić. Nie tak dawno w sumie, a z 10 lat.
spoko ja też nie pamiętam swojego pierwszego maila
a ja pamiętam 🙂
wybieranie tepsy 1 ze 100 … 55 ze 100. Nerwowe oczekiwanie na bycie online. 1996 rok.
a ja grzebię i grzebię w pamięci i NIC. Nie pamiętam tego pierwszego razu:)
wszytsko moze byc wyzwaniem
to zalezy od czlowieka
uuuu pierwszego razu to sie nie zapomina 😉
Mój pierwszy raz. To dobre! 🙂
ojej! ja tez nie pamietam!
Eeee…
Ale znaczy, że co?
Że w ogóle wszystkie pierwsze razy, na wszystkich frontach trzeba pamiętać?
Nieee. Chyba niee.
Bo ja to pamiętam tylko kilka. 🙂