urodzinowym upominkiem była drzazga w pupie, którą zdobył w trakcie lekcji w-f. Sala gimnastyczna w szkole wymaga odnowienia, a podłoga wyszlifowania – to wiemy od dawna, ale biedna, Adasiowi pupa przekonała się o tym w piątek boleśnie. Mimo kontuzji nie odwołaliśmy popołudniowego spotkania. Koledzy Adama przyszli o umówionej godzinie z prezentami, i solenizant szybko zapomniał o bólu. Chłopaki szaleli w średniej wielkości pokoju, przy cieście, chipsach, lodach i pizzy. Wypili hektolitry „trunków” (na koniec, z braku soków i coli, raczyli się nawet rozpuszczoną galaretką). Gdyby nie mama jednego z nich, która o 21:30 zapukała do naszych drzwi, to nie wiem jak długo trwałaby ta impreza. Wnioskuję więc, że bibka należała do udanych.
Inaczej można by podsumować spotkanie sobotnie – rodzinne.
Wydawało mi się, że będzie fajnie. Zrobiłam tort z napisem „Adaś 13” , mama upiekła ciasto, dodatkowo były lody, sałatka, lecho. Sporo gości, w tym 4 małych dzieci + solenizant. Głośno, hucznie, duszno. Wokół ten cały imprezowy bałagan, który lubię. Tylko Adaś w tym wszystkim lekutko nadąsany. Odebrał życzenia, prezenty, zjadł kawałek tortu i wycofał się. Doszło nawet do tego, że zamknął się w łazience aby w spokoju poczytać książkę. W grymasie na jego twarzy nawet nie doszukiwałam się uśmiechu. Nie podobało mu się, że:
– musi pilnować dzieciaki, które rozpierzchnięte po domu mogą sobie zrobić krzywdę („wcale nie musisz” – powiedziałam – „wszystkie dzieci mają rodziców, którzy za nie odpowiadają”)
– Łukasz majstruje mu przy komputerze („to dziecko z porażeniem mózgowym, które jest u nas raz w roku więc chyba można się poświęcić”)
– nikt się nim nie interesuje,
– nikt z nim nie rozmawia (no cóż, przy stole rozmawia się o wszystkim, a poza tym – jak rozmawiać z kimś kogo nie ma),
– nałożyłam mu zbyt małą porcję lodów itd.
Ciężki okres się nam szykuje. Czasem śmieszy mnie jego zachowanie, czasem mi przykro, czasem mnie wkurza. Osoby, z którymi rozmawiałam, a które mają dzieci w podobny wieku lub trochę starsze, też dostrzegają zmiany w zachowaniu nastolatków. Jeszcze, na szczęście, pamiętam swoje wybryki z tego okresu. Nie było lekko. Tylko, że z pozycji rodzica, którym teraz jestem, to wszystko wygląda zupełnie inaczej.
Byle nie stracić kontaktu. Wiem, wiem…
Zrobiłam dla Adasia książkę w prezencie. Tzn. spisałam różne rzeczy o nim z wcześniejszego dzieciństwa, dodałam trochę starych zdjęć, opisy sytuacji, jakiś wiersz. Mamy zamiar to jeszcze uzupełnić, a potem oprawić w sztywną okładkę. Obdarowany przeczytał, wytknął parę błędów (!), ale generalnie (mimo wszystko) chyba mu się spodobało.
Mam nadzieję, że kiedyś będzie z przyjemnością do tego wracał.
I może doceni moje starania. 😉
Ależ On będzie łamał damskie serca.
Przystojniaczek:)
Oj Ewa, chyba naprawde ciezkie czasy nadchodza 😉
…norma….mój kochany 13-tek to samo;)
A dał się gościom wycałować?
ale przystojniak, a to dopiero 13 lat, co będzie za 10?:)
ależ On poważnie wygląda 🙂
kurde ale duży
może jak już jesteśmy tozłożymy życzenia,chociaż po reakcji sądzę,że Weronikę interesują bardziej te balony,które trzyma na pierwszym,niż ogólnie widoczna dorosłość.
no to wszystkiego najlepszego
Pocieszę Cię trochę może – dobrze, że jest chłopcem!!! Z nastoletnimi „panienkami” jest 100 razy gorzej – widzę to po mojej 14 letniej Zośce i jej koleżankach… a wszyscy wokół tylko się śmieją, że to dopiero początek!! Cierpliwości 😉
Taki bunt, z rzadka buncik trwa niestety dobrych kilka lat. Bywa, ze i do poczatkow studiow.
Rozdraznienie, hustawka emocjonalna, dzis decyzje i myslenie jak dorosły, jutro jak dzieciak itp. Z dziewczynami faktycznie gorzej, bo czasem dochodzi jeszcze histeria. Przynajmniej u mojej jednej. Trzeba nieprawdopodobnej cierpliwosci i spokoju i gadac z nimi powaznie ale tez wiele spraw zalatwiac dowcipem. A przede wszystkim traktowac powaznie, dotrzymywac slowa, nie nadeptywac na godnosc. Ja przy czworce to takie nastroje przezywałam co chwila, albo i do kwadratu. Jeszcze najmłodszy dwudziestolatek z nami w domu. I on tez czasem miewa niezle odloty.
Dasz sobie Ewa rade, byle wiedzial, ze ma dom a w nim kochajacych ZAWSZE rodzicow, nawet jak głupot narobi i nawygaduje.
Sławka: już łamie 😉
sarahh: ciiii…. 😉
Ali: jakoś dał, aczkolwiek bez entuzjazmu
waiting: aż się boję 😉
skaf: on taki duży a ja wciąż taka młoda ;)))
vectra: mnie też mówią, że co najmniej do 18-tki! bądźmy silne!
b-m: teorię mam w małym palcu, praktyka mnie przeraża 😉