I jak zwykle przyjechały do zakładu te same miłe panie – doktor i pielęgniarka.
Spodziewałam się, że zareagują na mój widok tradycyjnie – ojej, jaka pani szczuplutka, i taka blada, kiedy robiła sobie pani badania? może ma pani anemię (to akurat mam), dobrze się pani czuje? żeby nam tu pani nie zemdlała…itd. Zawsze reaguję na ich zainteresowanie żartobliwie, w stylu – a, taka już moja wątpliwa uroda, a poza tym jako zabiedzona mam tu specjalne fory, wszyscy o mnie dbają, pomagają ;))
Przygotowałam się na ich pytania, weszłam z uśmiechem mając w zanadrzu odpowiedź i…nic. Jadły ciastka, popijały kawką, przywitały się, wskazały krzesło, wyciągnęły sprzęt…I po bólu.
Przecież nie przytyłam.
Solarium dawno nie odwiedzałam.
Piersi nie wypchałam.
Policzki miałam puste.
To pewnie ten puder.
Jestem niepocieszona.