W lutym były moje 35-te urodziny. Z tej i imieninowo maćkowej okazji, zrobiliśmy w domu małe przyjątko, na które przybył stały skład rodzinny.
Było tradycyjnie. Tak jak lubię. Normalnie, głośno, serdecznie. Dodatkową atrakcją, jaką zapewniliśmy gościom stały się balony. Do każdego balonu włożyliśmy karteczkę z sentencją. Zaproszeni przekłuwali wybrany balon, a stamtąd wyskakiwały słowa dla nich. I jakoś mi się te złote myśli ładnie do poszczególnych osób dopasowały.
A w pracy? Tak, tak. Kilka bliższych mi osób wie kiedy mam urodziny. Podpytywali, czekali. Przyniosłam więc ciasto, ciasteczka, cukierki. I było mi strasznie miło gdy przychodzili z prezentami.
Dostałam różę, kubek z myszką, figurkę malarki, świeczkę, pachnący kwiatek, skarpetki na fitness i stringi!
A potem pani sprzątaczka, kręcąca się w ciągu dnia po korytarzu, pytała z uśmiechem – a co tak dziś wesoło i głośno u pani?
Fajnie, że u Ciebie to jakoś tak zwykle jest z pomysłem, a nie tylko zjeść, wypić i ponarzekać 😉
Wszystkiego najlepszego!