Któregoś dnia w Ciechocinku uciekł nam wypełniony helem balon. Utknął w koronie drzewa i został tam ku rozpaczy Kasi.
– Po jakimś czasie Kasia dopisała (a raczej dorysowała) ciąg dalszy tej historii:
Chodzi o to, że:
Stanęliśmy wszyscy jeden na drugim. Zaczynając od dołu – mama, tata, Kasia, Adam.
Adam ściągnął balon.
Potem leciało dużo balonów.
Złapaliśmy je i każdy miał swojego.
I to wszystko na jednym rysunku. Prawda że genialne? 😉
Ciekawe dlaczego akurat ja stoję na samym dole wieży?
I mam taką niewyraźną minę.
Ewa
no jak to dlaczego jesteś fundamentem tej rodziny 😉
strasznie fajne – taka jedność czasu, namalować wszystko naraz, a przecież historia trzyma się kupy.
Nie „na dole” tylko „na początku”. Pierwszy jest zawsze ten kto najwazniejszy. Na rysunku dziecka taka osobAa jest największa :)Ale rysunek bomba.
ładnie rysuje:)
e tam mina to pikuś,jakie ty masz zgrabne nogi i ta mini!
Ikea: to całkiem trudne 😉
Pepegi: a myślałam że balona
Kamytchek: hmm.… jesteśmy z Maćkiem równi !
Bee: noo
Skaf: dzieci to mają wyobraźnię 😉
Nie było mnie tu sto lat. Kasia to pewnie już duża panna 🙂