Jadąc na studia spakowałam do walizki miedzy innymi balsam do ciała, suszarkę, waciki, krem nawilżający, kilka par kolczyków (bo trudno się zdecydować), aparat, spinki, lokówki, książkę…ale zapomniałam o kalkulatorze.
Ot, zbędny drobiazg na kierunku dotyczącym analizy finansowej gdzie idiotyczne zadania i obliczenia na każdych zajęciach.
Ewa
ehhh.. ale podczas kopncentracji na kolczykach i usiłowaniu podjęcia jakiegoś strzępka choćby decyzji…. nie dziwię się że tak prozaiczny przedmiot jak kalkulator umknął. z resztą – co to byłoby za liczenie bez dobrych kolczyków.