Denerwuje mnie jego niechęć do Niemców, ale rozumiem. Jednak
to niby żartobliwe nastawianie dzieci wobec „wrogiego” narodu nie jest w
porządku. Adam jest już rozumnym, dużym chłopcem, puszcza niektóre teksty ojca
mimo uszu, ale Kasia wierzy w każde słowo. Przyswaja i powtarza. Reaguję,
oczywiście, ale to nic nie daje. Maciek nie umie inaczej.
Jednym z kolegów Adama jest chłopiec, który ma rodzinę w
Niemczech. Jego nazwisko też nie nasze trochę. Adam się z nim kumpluje,
normalnie, ale Maciek po swojemu nie odpuszcza.
Ostatnio, gdy była mowa o chłopcu, wziął słownik polsko
niemiecki i szukał w nim słowa – nazwiska. Bo jak stwierdził:
– To musi coś znaczyć. Pewnie „ten, co idzie na Polskę”
I takie tam
Ciężki przypadek.
Ewa