Chwilami mam wrażenie, że jestem jedyną kobietą na świecie, która nie robi generalnych porządków przed Świętami. Wszędzie tylko o myciu okien, zmianie firan, wymiataniu kotów z kątów. I narzekanie. Przyjęłabym do wiadomości gdyby któraś z „zarobionych” powiedziała, że sprzątnie sprawia jej frajdę. Że cieszą zmiany w otoczeniu, lśniące szyby, nowa pościel. Ale tak? Czy kobiety nie potrafią sobie odpuścić? Czy bez biadolenia na przymus porządków, Święta nie miałby statusu „zaliczone”? Wiem, że presja jest ogromna, bo sama zastanawiam się momentami czy ze mną coś nie tak. I świta mi myśl, że marna ze mnie gospodyni, matka i w ogóle kobieta. Ale odganiam tę myśl skutecznie. Bawię się robieniem ozdób choinkowych, pakowaniem prezentów, pieczeniem pierniczków, gotowaniem pierogów. Słucham kolęd.
nie, moja droga, nie jestes jedyna, ja robie dokladnie tak samo!
to razem z cleos jestesmy trzy na swiecie ;))
Okna ostatni raz myłam w kwietniu:) Porządki? Jakie porządki? Mam za to piękne czarno-złote stroiki na stoły:)
z tym myciem okien to u mnie chyba podobnie 😉
Chcialem cos napisac.. ale nie bede 😉
Ale sklaniam sie ku autorce ;P
przyjmuje skłon 😉
Wesolych Swiat dla Ciebie i Twojej rodzinki kochana, spelnienia marzen w Nowym Roku 🙂
żebym to ja wiedziała o czym marzę…. ;))