Tuż przed północą, w dniu poprzedzającym dzień moich 40-tych urodzin, Maciek rozpoczął ostatnie odliczanie. Zaczął delikatnie 10 minut przed godziną 0, ale ostatnie sekundy to już odliczał precyzyjnie. W końcu gdy nadeszła oczekiwana pora rzekł (z mieszaniną smutku i radości w głosie):
– Witaj w klubie
On bardzo przeżył swoją 40-tkę, ja kompletnie nie mam z tym problemu. 😉