Szykowali się na siłownię. Kręcili na linii łazienka – przedpokój. Na podłodze kulka zwiniętego papieru. Spory śmietek, którego nie sposób było nie zauważyć. Omijali go otwierając szafę, wyciągając sportowe torby, buty. Obserwowałam ukradkiem. Potem poszłam do pokoju, oni poszumieli jeszcze chwilę i wyszli.
Zajrzałam do przedpokoju.
Papier nadal leżał. Pewnie sobie czekał nie mnie i nie pozwolił im się podnieść. Może wręcz zagroził gdy próbowali go usunąć. Krzyczał, błagał, zaklinał. Na pewno tak właśnie było.