Dziś wyjeżdża do Gdańska. W czwartek zaczyna egzamin praktyczny na architekturę. Na stronie uczelni wymienione są przybory biurowo – rysunkowe, z którymi ma się stawić. Pytam go wieczorem czy kupił to co potrzebne. Nie. A kiedy kupi? Jutro. Gdzie, bo na naszym osiedlu tego nie dostanie? W jakimś sklepie, w drodze na dworzec. Jasne. A może w Gdańsku?
Drażni mnie takie podejście. Nie rozumiem. Nie umiem tak.
Ja go już nie zmienię. Może życie go zweryfikuje. Może zawsze taki będzie.