Dziś Adam wyjeżdża do Gdańska.
Wczoraj rozmontował i przygotował do przetransportowania biurko, szafkę, komputer, spakował się we wszystkie możliwe torby. Przygotowane rzeczy składował w kuchni, a pokój pustoszał. I pustoszał….. Ogrom rzeczy, które dziś wywiozą robił przygnębiające wrażenie.
Uściskałam go wieczorem mówiąc żeby przyjeżdżał kiedy zechce. Byłam dzielna.
Do czasu.
Gdy położyłam się do łóżka tama puściła. Zryczałam się, zasmarkałam, załamałam. Maciek chlipał obok. Nie zazdroszczę mu. On będzie musiał Adama w tym Gdańsku zostawić. I wrócić bez niego do domu. Ja pierdzielę.
wzruszylam sie.
oczami wyobrazni widze siebie w takiej sytuacji… nie zazdroszcze, a z drugiej strony: taka kolej zycia.
trzymajcie sie dzielnie.
jakos sie trzymamy 😉