Zauważyłam, że osoby które znam, spotykam, widuję, mogę podzielić na dwie kategorie. Do pierwszej należą ci, którzy na mój widok mówią: fajnie cię widzieć, co u ciebie, miło że jesteś. Druga grupa wita mnie słowami typu: ale ty jesteś chuda, schudłaś chyba, czy ty w ogóle coś jesz?
Nie przypominam sobie aby ja witała kogokolwiek słowami krytyki. Jeśli ktoś kogo lubię wygląda fajnie, lub cokolwiek w nim jest wyjątkowego w danej chwili – mówię, chwalę. Jeśli kogoś nie lubię, wygląda źle, zmienił się na niekorzyść, nie wspominam o tym. Po co? Potrafię być niemiła, złośliwa, ściąć się, ale nie krytykuję czyjegoś wyglądu w odwecie. Niskie to.
Niskie, najlepsze określenie!
Denerwuje mnie to bo to tak jakby ktoś nie brał pod uwagę faktu, że chyba mam lustro w domu… i widzę. Bez sensu.
Ale na blogach widzę pewną analogię. Zamiast napisać coś fajnego, podjąc dyskusję, pozytywnie to niektóre komentarze są pełne nienawiści albo wrednych docinków. I po co tracić na to czas?
niektorzy mają satysfakcje ze swoich zlosliwosci 😉