Kasia dąsa się, odburka na pytania, ma swoje ale, ja jej nie rozumiem itd.
– Nie proś mnie o nic w takim razie – reaguję wkurzona – nie będę ci pomagała.
Potem nakłaniam ją do odrabiania lekcji. Tzn. ja nakazuję zajęcie się tym, ona odmawia. W końcu idzie do swojego pokoju. Gdy zaglądam do niej po jakimś czasie, widzę że siedzi przy biurku bezproduktywnie i wpatruje się w okno.
– Odrobiłaś? – podpytuję
– Nie
– Dlaczego?
– Bo nie wiedziałam jak
– To dlaczego nie zapytałaś?
– Przecież powiedziałaś, że w niczym mi już nie pomożesz.