Wkurzyła mnie wieczorem. Swoim uporem, brakiem pokory, odpowiedziami. Zrugałam, zaklęłam. Usiadłam aby się uspokoić.
– Podaj mi telefon – nakazałam
– Który? – zapytała i grzecznie przyniosła wskazany – Do kogo dzwonisz? – dopytywała, a nie usłyszawszy odpowiedzi, sama sobie jej udzieliła – Pewnie do Adama…
– Cześć synek – połączyłam się – Co tam u ciebie? Co robisz? Dbaj o siebie… i takie tam …. – zagadałam zdawkowo
Po skończonej rozmowie usłyszałam od zołzy:
– Lepiej ci?
Pewnie że lepiej. Trochę.
Czy to córka? W jakim wieku?
9 !!! (strach się bać)
Ja mam prawie 8-latkę. Do niedawna grzeczna dziewczynka, cudowna córeczka tatusia, pomocnica mamusi, spokojna, cicha.
Od kilku miesięcy – zmiana nie do poznania. Bunt. Płacz. Pyskowanie. Chociaż z drugiej strony, jak już uda mi się ujarzmić, to rozmawia zupełnie inaczej i dużo mądrzej niż jeszcze rok temu.
ważne, że chociaż trochę 😉