Jak obuchem w twarz, zdębiałam, zatoczyłam to w jedną to w drugą stronę, dojrzałam to co jak na dłoni, zamilkłam. Zrozumiałam. Może za późno. Czuję jak pomału rozpraszam się, drobinka za drobinką, ulatuję, znikam. Jestem, ale nie tu. Najwięcej mnie we wspomnieniach.
Bo najlepiej być ponad tym.
nie da się
Nie ma na to „najlepiej”. Samo życie.