Czekałam na kolegę, z którym miałam wracać do domu. Stanęłam w pobliżu samochodu, odłożyłam torbę, reklamówkę i wystawiłam twarz do słońca. Ten mężczyzna siedział niedaleko na murku. Masywny, o bojowej twarzy Oświecińskiego, w roboczych ciuchach, zmęczony, też czekał na transport. Zagadnął. Podchwyciłam. I tak nasłuchałam się o istotności dobrej kondycji, o jego ćwiczeniach, o tym jak sami z kumplami założyli w bloku siłownię i wyposażyli ją w sprzęt. Ale nie tylko, bo nasi kierowcy się spóźniali. Na koniec zaczął:
– Bo ja teraz nie wyglądam ciekawie i gdyby mnie Pani tylko po wyglądzie oceniała…
– Daleka jestem od oceniania Pana tylko po wyglądzie – przerwałam
Teraz gdy mnie widzi, już z daleka krzyczy dzień dobry! Ostatnio szłam z koleżanką, a on wychylił się z grupki robotników i krzyknął pozdrowienia. Wyglądali groźnie, więc musiałam wyjaśnić zmieszanej koleżance, że to mój kolega po prostu. ;)))