Jest taka osoba, na widok której dosłownie mnie wykręca. A jeszcze gdy przypomnę sobie pewne sytuacje, to mam odruchy wymiotne. Które przełykam. Biorę głębszy oddech i staram skupić na czymś innym. Unikam, omijam. A gdy spotykam przypadkiem, myślę – nie tykaj, nie odzywaj się, bo oczy wydrapię, bo w gębę napluję, bo kilkoma słowami zmasakruję ten głupi uśmiech na twojej twarzy. To nie jest złość, to raczej niechęć. Stężona do granic wytrzymałości.
Raz tak miałem, jak się potem okazało – słusznie. Czasem żałuję, że nie zrobiłem czegoś okrutnego, gdy była okazja.
to nigdy nie jest proste…
Mam kilku takich faworytów, głównie zw sceny politycznej. Ale nie tylko….
na szczęście polityką się nie interesuje, bo może moja lista by się wydłużyła 😉