Wszyscy faceci są beznadziejni, czy starzy, czy młodzi – stwierdziła koleżanka – wyobraź sobie jak mi się przykro zrobiło – kontynuowała – podjechaliśmy do sklepu, syn chciał kupić sobie coś do jedzenia, dałam mu pieniądze i poprosiłam aby przy okazji kupił mi jedną bułkę, taką jaką lubię, wrócił z reklamówką rzeczy dla siebie, a dla mnie bułki nie miał, bo już mu na nią nie starczyło! Przecież ja bym sobie czegoś nie kupiła, ale jemu to o co poprosił na pewno! I mąż nie widział problemu! Nagadałam im, ale i tak mi przykro.
Pomyślałam o swoich dzieciach. Wydaje mi się, że by się o mnie zatroszczyli, ale …hmm….
Też byłoby mi przykro.
to ja mam lepiej, bo jakoś wciąż wierzę, że nie wszystkie kobiety to… szkoda gadać 😉
chociaż niewesoła uwaga doświadczonego wujka, która mnie oburzyła, gdy byłem nastoletnim idealistą, z czasem okazała się mieć w sobie więcej prawdy, niż człowiek by chciał… no ale nie uogólniajmy jednak 😉
ja bym na pewno przyniósł bułkę, no chyba że bym zapomniał 😉 ale wtedy w te pędy bym leciał drugi raz.
to były słowa koleżanki, nie moje 😉 a co do bułek – lubię takie maleńkie grahamki, tycie prawie, najlepiej z masłem, świeżutkie…