Wybrałyśmy się na poszukiwanie nowych bluz. Wskazana była czerwona (jakaż odmiana przy ostatnio preferowanym przez Kasię czarnym kolorze!) i może coś jeszcze. Przymierzanie, donoszenie, nie ten krój, nie ten kolor, za droga, źle leży. I nagle jest, zauważona na wieszaku – krwistoczerwona z literą B na piersiach! A nasze nazwisko zaczyna się na B! Zabrała do przymierzalni i dopiero gdy założyła zauważyłam napis na plecach – Bieber i coś tam jeszcze – na co zwróciłam jej uwagę.
Zdejmowała bluzę jak oparzona! Zabierz ją, zabierz! – stękała pozbywając się ubrania.
No nie lubi.